Kleniowe początki

Jak sięgam pamięcią te kilkanaście lat wstecz, kiedy dopiero zaczynałem spinningować, to nasza rodzima rzeka w mojej okolicy w klenie nie obfitowała. Oczywiście łowiono pojedyncze małe sztuki na spławik, ale o większych egzemplarzach się nie słyszało. Z biegiem czasu, kleni zaczęło w rzece przybywać i coraz częściej udawało mi się je też obserwować. W końcu w ostatnich sezonach pojedyncze sztuki zaczęły mi się także trafiać jako przyłów podczas okoniowych wypraw. Ryby te zaciekawiły mnie do tego stopnia, że postanowiłem nauczyć się je skutecznie łowić, tym bardziej iż wiedziałem o ich dość już licznym występowaniu...(ciąg dalszy...klik)