Marcowe dorsze Ustka 2019

Zima bez lodu to jak żołnierz bez karabinu. Cóż było robić... Zachęceni jesiennymi ubiegłorocznymi sukcesami pojechaliśmy na dorsze. Oczywiście do Ustki i oczywiście na Comesa. Mieliśmy jechać we trzech: Ja, Tomek i Kamel. W ostatnij chwili - rzutem na teśmę dołączyli do nas Grzesio, Marek i Daniel. Nasza ekipa stanowiła połowę załogi kutra. Drugą połowę stanowiła ekipa łudzko - siedlecka - z którą zakumplowaliśmy się na jednym z dorszowych wyjazdów. Tym razem mieliśmy niesamowite szczęście - trafiliśmy okno pogodowe, które utrzymało się może 12 godzin. Było słonecznie, wietrznie i jak zawsze sympatycznie. Ryby dopisały, zresztą zobaczcie sami...  

 

Paweł