Sprzątanie Zalewu Amo - 24.02.2019

W dniu 24.02.2019 odbyło się czyszczenie ze śmieci zalewu Amo. O dziwo promocja intenretowa tym razem przyniosła sukces i do pracy stawiło się naprawdę dużo chętnych, zarówno z naszego koła, jak i mieszkańców Piaseczna, którzy zechcieli spędzić to niedzielne przedpołudnie na świeżym powietrzu i w miłej atmosferze zrobić coś dla naszego wspólnego dobra.

Przed 10:00 melduję się na miejscu i szczerze mówiąc jestem zawiedziony. Przy kołowym namiocie kręci się ponad dwadzieścia soób. W większości są to członkowie Zarządu Koła oraz koledzy wędkarze Ci sami, którzy pojawiaja się na kołowych spotkaniach i zawodach. Ale widzę też kilka osób, których nie kojarzę - fajnie, nowe twarze zawsze mile widziane. Po szybkiej odprawie, którą przeprowadził Wiceprezes - Sebastian, na której dowiadujemy oprócz harmonogramu prac, że w zorganizowaną przez nas akcję włączyły się nawet władze wojewódzkie w osobie Pana Piotra Kandyby, zabieramy się do zbierania śmieci zalegających na dnie i brzegach zbiornika. To ewenement, że radny do Sejmiku Wojewódźkiego włączył się jako zwykły szry obywatel w społeczną akcję. Właśnie takich ludzi, którzy bezinteresoiwnie włączają się w społeczne akcje  potrzeba w gremaich rządzących. To właśnie tacy ludzie wiedzą, czego potrzebuje na codzień zwykły szary obywatel.

                     

                                                              Siedziba główna całej "operacji"

Zaczynamy od głębokiego stawu, który w mojej ocenie po spuszczeniu wody jest rownie głęboki jak staw płytki. Wachlarz znalezisk jest ogromny. Udaje mi się nawet trafić na poduchę z jakiejś kanapy i dywan. To na pewno śmieci pozostawione nie przez wędkarzy! Nie da się ukryć, że w śród zbieranych śmieci są opakowania po zanętach wędkarskich, robakach, puszki po kukurydzy, jednak gro śmieci to butelki po winach, piwie i wódce pozostawione niekoniecznie przez wędkarzy.

                     

                                                    Tym razem chętnych do sprzątania nie brakowało

Nigdy nie byłem przeciwnikiem piwka pod chmurką, ale też nigdy tego nie rozumiałem i może jakiś amator wyrzucania butelek do wody mi to wyjaśni: jak to jest, że pełną butelkę ze sklepu można nad Amo przynieść, ale pustej wynieść do jednego z rozstawionych co kilkadziesiąt metrów koszy na śmieci już nie można? Łatwiej wrzucić do stawu. A co? I tak nie będzie tego widać.Niestety, identyczna sytuacja jest nad każdą wodą, w lesie, czy w górach. Czy naprawdę tak ciężko jest wrzucić pustą butelkę, opakowanie po kiełbasie do kosza? Ciekawe czy owi delikwenci tak samo postępują ze  śmieciamu u siebie w domu, czyli rzucają je, gdzie popadnie.

                     

                                                                              I sprzątamy.....

Po 10 może 15 minutach sprzątania, ku mojemu zdziwieniu grupa sprzątająca przeciwległy brzeg jakoś się rozmnożyła. Na naszym brzegu też jest więcej sprzątających niż na początku. Okazuje się, że to spóźnialscy i przypadkowi przechodnie przyłączają się do naszej akcji. Szacuję, że w ciągu całego sprzątania, które trwało ok. półtorej godziny przez nasze szeregi przewinęło się nawet 50 osób. Biorąc pod uwagę wcześniej sze akcje sprzątania brzegów zalewu pod względem uczestników akcji to chyba rekord!. Jak się okazuje sprzątanie porafi być też opłacalne. Wśród znalezionych śmieci znalazłem kilka gum, obrotówkę Amur oraz poppera, którego jakiś nieuważnyn wędkarz zawiesił na podwodnej gałęzi. Daniel, któremu później pokazuję swoje znaleziska rewanżuje się Rapalą Orginal, kilkoma gumami oraz sporą ilością sprzętu do metody gruntowej.

                     

                                                                                  Było nas sporo

Po wysprzątaniu brzegów oraz dna obu stawów wszyscy uczestnicy akcji zaproszeni zostali przez Zarząd Koła na skromny poczęstunek. Tematem prewodnim był pyszny żurek, kełbasa z ogniska, cheleb ze smalcem oraz ogórki kiszone. Na spragnionych słodkości czekał deser w postaci szarlotki, a dla dzieciaków batoniki i owocowe soki.

Podsumowując - tym razem w zorganizowaną przez Zarząd Koła akcję włączyli się nie tylko wędkarze, ale również ich rodziny i inne osoby nie związane z wędkarstwem, co należy potraktować jako ogromny sukces.  Należy podkreślić, że w akcję rodzice zaangarzowali również swoje pociech. Brawo! To dobra prognoza na przyszłość.

                      

                                                      Dzieciaki w społecznej akcji - to dobry znak

Mam nadzieję, że w trakcie sprzątania jak i na późniejszym ognisku wszyscy miło spędzili czas, jednak mam też kilka niemiłych spostrzeżeń. Niestety wśród spacerujących w niedzielne przedpołudnie mieszkańców Piaseczna pojawiły się pewne pytania, pretensje i roszczenia pod adresem piaseczyńskiego koła. Większość  z nich dotyczyła terminu prac związanych z oczyszczania z mułu dna zbiornika, praw dotyczących właśności zbiornika oraz zagospodarowania terenu wokół zalewu.

                     

                                              Po takim sprzątaniu kiełbaska z ogniska i szarlotka  smakuje najlepiej

Spacerowicze zwracali nam uwagę na stan techniczny okolicznych  ścieżek, brak oświetlenia, ławkek i monitoringu poprawiającego bezpieczeństwo nas wszystkich. Szkoda, że w świadomości tych spacerowiczów winę za to wszystko ponosi  PZW. Pragnę poinformować wszystkich zainteresowanych, że zarówno Zalew Amo jak i teren znajdujący się w okół zalewu jest własnością Gminy Piaseczono. PZW jest tylko dzierżawcą wody, za którą czuje się odpowiedzialny. Pragnę  również zauważyć, że Zarząd Koła chciał poprawić bezpieczeństwo nad brzegami Zalewu Amo zgłaszając projekt obywatelski dotyczący monitoringu i oświetlenia okolicznego terenu. Niestety, projekt ten mimo profesjonalnie wykonanej dokumentacji został przez Gminę odrzucony. Panowie Radni, może warto jednak do tej sprawy powrócić.

                      

                                                                            Worki już pełne

Reasumując, chciałbym podziękować wszystkim, którzy chcieli poświęcić te kilka godzin swojego niedzielnego czasu na naszą wspólną sprawę. Życzyłbym sobie, żebyśmy spotykali się częściej nad brzegami Zalewu Amo, ale niekoniecznie w ramach akcji zbierania śmieci. I nie chodzi o to, że źle mi z tym, że nie chciałem sprzątać.

                      

                                                                  Muł i pełne worki - tak się sprząta...!

Źle mi z tym, że było co sprzątać. Źle mi z tym, że puste opakowania łatwiej wyrzucić do wody, zostawić na brzegu niż przejść te 5 metrów śmieci wyrzucić do kosza. Ale cóż... Mam nadzieję że to się zmieni i w przyszłości takie akcje nie będą potrzebne, a spotykać będziemy się na wspólne wędkowanie, żur i kiełbasę z ogniska.

           Tomek - tekst i fotki

 

           Paweł - korekta

Piotr Kandyba - foktki