A (z)zapasem maj !

„Już za parę dni, za dni parę…” każdy szanujący się spinningista weźmie plecak swój a zamiast gitary wędkę i wyruszy na oczekiwane od czterech miesięcy otwarcie spinningowego sezonu. Od kiedy pamiętam sztandarowym trofeum dla spinningistów był i z pewnością nadal jest szczupak, do którego od pewnego czasu dołączył boleń.

 

Do tych pierwszomajowych wojaży od kilku lat podchodzę z pewną rezerwą i kiedy to większość spinningowej braci wyrusza w poszukiwaniu bolka lub szczupłego ja zostaję w domu poświęcając czas rodzinie. Pierwszym argumentem przemawiającym za pozostaniem w domu jest pogoda, a ściślej mówiąc temperatura powietrza atmosferycznego, która od kilku lat na pierwszego maja utrzymuje się na stałym poziomie 10-12 stopni Celsjusza. W rezultacie temperatura wody zarówno w rzekach jak i w jeziorach i zbiornikach zaporowych jest niska, co nie sprzyja aktywności szczupaków ani boleni. Trzy sezony temu na niektórych jeziorach położonych w północno wschodniej części Polski na pierwszego maja zeszła dopiero tafla lodowa, co przełożyło się oczywiście na mierne wędkarskie wyniki. Drugim argumentem przemawiającym żeby do pierwszomajowego otwarcia sezonu podejść z rezerwą jest „tłum” nad wodą, za którym raczej nie przepadam. Z tego też względu do otwarcia szczupakowo – boleniowego sezonu podchodzę z pewnym zazwyczaj dwutygodniowym zapasem.

Rzeki czy jeziora?

Rzeki czy jeziora? Wybór jest prosty i zależy od klimatu wyprawy - boleń czy szczupak. Jeśli boleń to oczywiście rzeki. Jeśli szczupak to absolutnie jeziora lub rozlewiska. Aczkolwiek można połączyć charakter wyprawy wybierając taki fragment rzeki, który połączony jest z rozlewiskami, co jest znamienne dla niektórych odcinków Odry, Bugu czy Warty. Czym uzasadniony jest taki wybór łowisk? – Doświadczeniem.

Pamiętam bardzo dobrze pierwszomajową wyprawę w grupie kilku znajomych do Brzegu Dolnego nad Odrę. Był to wyjątkowo zimny maj. W nocy temperatura powietrz atmosferycznego osiągała poziom 3⁰C, co w rezultacie sprawiało, że nocleg w samochodzie w moim przypadku jak i w namiotach w przypadku moich współtowarzyszy był raczej nieprzyjemny i wymagał sporo samozaparcia. Nasz gospodarz a zarazem przewodnik Radek na naszą bazę wybrał fragment rzeki położony poniżej zapory, usiany licznymi krótkimi charakterystycznymi dla Odry główkami oraz piękną ponad kilometrową opaską. Ów odcinek sąsiadował z płytkim zarośniętym rozlewiskiem połączonym z Odrą. W sumie wędkowaliśmy trzy dni z różnymi wynikami. Naszym łupem były przede wszystkim bolenie i szczupaki. Bolenie brały głównie z warkocza główek na głęboko prowadzonego woblera. Opaska okazała się również dobrym łowiskiem boleni, pod warunkiem, że wobler prowadzony był również głęboko – prawie u podstawy opaski. Okazało się, że nikt z naszej ekipy podczas trzydniowego wędkowania nie złowił ani w bieżącej wodzie, ani w klatkach między główkami szczupaka. Szczupaki łowiliśmy natomiast w płytkim rozlewisku. Mało tego. Oprócz klasycznego spinningu skuteczna okazałą się również metoda muchowa. Na podstawie rezultatów osiągniętych przez naszą ekipę podczas tego wyjazdu wyciągnąłem wnioski: jeśli rzeka to boleń, szczupak to płytkie rozlewisko lub jezioro.

                   

                                                                            Na muchę też biorą

 

Płytko czy głęboko?

Tu odpowiedz również jest prosta, gdyż pierwszomajowe warunki meteorologiczne panujące od kilku sezonów ograniczają znacznie stanowiska drapieżników.

Szczupak to przede wszystkim płytkie rozlewiska, w których temperatura wody ze względu na niewielką głębokość jest nieco wyższa niż w głębszych akwenach. Na takich łowiskach skuteczna jest zarówno lekko uzbrojona guma, wobler, jerki, swimbaity czy glidery. W jeziorach wybierając szczupakowe łowisko należy szukać płytkich, góra do 3 metrów blatów, które w lato porośnięto są moczarką. Na takim blacie częstym przyłowem jest okoń. Na takich łowiskach stosują dokładnie te same przynęty co na rozlewiskach. Drugą bankową jeziorową miejscówką są przybrzeżne stoki nawet te schodzące do 10 metrów. W tych miejscach preferuję gumę uzbrojoną w główkę o masie w zależności od głębokości łowiska (stromości stoku) i siły wiatru nawet do 20 gram. Łódkę ustawiam na odległość rzutu od przybrzeżnego trzcinowiska i staram się skokami prowadzić gumę w dół stoku. Masę główki należy dobierać tak aby opad był jak najdłuższy a guma co pewien czas stukała o dno.

                    

                                                                            Szczupak ze stoku

Boleń w maju to przede wszystkim bieżąca  woda. Ze względu na niską temperaturę wody bolenia należy szukać głęboko. Wszystkie klasyczne boleniowe miejscówki czyli przelewy, płytkie śródrzeczne kamieniste rafy i zapiaszczone przykosy należy zostawić sobie na lato. W zimnym maju bolenia szukam głównie w warkoczach główek. Stosują przede wszystkim tonące woblery. Od kilku sezonów dla mnie numerem jeden jest tonący siedmiocentymetrowy minnow z niebieskim grzbietem i czerwonym brzuszkiem. Woblera rzucam skośnie wdół nurtu i na napiętej plecionce ustawiam go rónolegle z nurtem. Podczas tego manewru wobler zdąży osiągnąć swoją nominalną głębokość pracy. Woblera w przeciwieństwie do letniego łowienia na ścigacza ściągam dość wolno. Branie zazwyczaj jest bardzo agresywne, więc lepiej przy nawiniętej plecionce stosować miękki kij.  Z mojego dośwaidczenia wynika, że połączenie sztywnego kija z plecionką powoduje częste spinanie się bolków, a czasami nawet rozgięcie grotu kotwicy woblera.

                   

                                                                        Bolek z warkocza

Oczywiście należy pamiętać, zarówno w przypadku szczupaków jak i boleni, że od każdej reguły są wyjątki. Czasami zamias bolka z warkocza w wolno prowadzonego woblera potrafi przywalić przyzwoity szczupak.

                    

 

Caught and release!!!

W ostatnich latach chyba ze względu na rosnącą presję wędkarską, nowe techniki i „super” przynęty wyraźnie widać zmniejszającą się populację zarówno bolenia jak i szczupaka. W sezonie letnim rzadko można zaobserwować na naszym odcinku Wisły charakterystyczne „bicie” bolka. Bolek, to fajna spinningowa ryba, dostarczająca wędkarzowi niesamowitych emocji już od samego brania (niesamowite kopnięcie) jak i podczas holu. Z tego też względu uważam każdej złowionej rybie po holu należy zwrócić wolność. A jeśli nawet podczas wędkarskiej eskapady nie będziemy mieli kontaktu z rybą, nie należy się tym martwić, gdyż do majowego wędkowania należy podejść z pewnym zapasem – do dopiero początek prawdziwego spinningowego sezonu.

 

 

Paweł