Relacja ze Spinningowych Mistrzostw Koła - Wierzbica 2017
Tym razem pogoda była łaskawa dla licznego grona wędkarzy z koła PZW 17 Piaseczno, którzy stawili się w niedzielę 07 maja 2017r. o godzinie 5.00 na przystani w Wierzbicy. Ciepło w porównaniu z początkiem maja, pochmurno i bezwietrznie – idealna pogoda do rozegrania spinningowych mistrzostw koła.
Z Tomkiem meldujemy się punktualnie o piątej rano. O dziwo większość uczestników dojechała przed nami. O której oni musieli wstać? Ja żeby do Wierzbicy dojechać na piątą musiałem wstać o zgrozo wpół do czwartej. Szybkie przywitanie z jedyną koleżanką Małgosią i kumplami po kiju z koła, którzy już montowali silniki i rozkładali swój sprzęt na łódkach. Pora zabrać się na rozłożenie naszej pięciometrowej jednostki pływającej na co zazwyczaj potrzeba około trzydziestu - czterdziestu minut. Dzisiaj nie z Tomkiem nie bierzemy udziału w zawodach. Ze względu na fakt, iż zawody rozgrywane są na żywej rybie będziemy wspierać sędziego głównego Pawła, który razem z prezesem koła Markiem będą pływać na drugiej łódce. Wodujemy obie jednostki i szybko pędzimy na pomost aby zrobić drobne rozeznanie w taktyce uczestników zawodów. Tym razem w szranki stanęło: jedna zawodniczka i 25 zawodników. Dominują pudełka z paprochami co oznacza, że większość zawodników nastawiła się na dłubanie okoni. Ale u niektórych oprócz okoniowych paprochów widać szczupakowe zestawy.
Paprochy dominowały w pudełkach zawodników
Pierwsza tura
Dochodzi szósta. Sędzia robi odprawę i pięć minut później wszyscy zawodnicy wypływają z przystani by rozegrać pierwszą trzygodzinną turę. Wypływamy i my. Na początek większość zawodników zakotwiczyła blisko mostu, na krawędzi płytkiego blatu łączącego się ze starym korytem Narwi. Mijamy ich i płyniemy w górę by sprawdzić dwie bankowe szczupakowe płycizny.
Stare koryto Narwi cieszyło się powodzeniem
Po drodze mijamy Prezesa Marka, który zdążył już zakotwiczyć na granicy starego koryta w poszukiwaniu okoni. Płyniemy dalej, by po kilku minutach zaparkować na pierwszej płyciźnie. Dzisiaj obaj będziemy uskuteczniać metodę jerkową. Kilkadziesiąt rzutów. Niestety pusto. Przestawiamy się. Tomek zmienia jerka na swimbaita. Rzut i czterdziestocentymetrowy pięknie ubarwiony szczupak ląduje na pokładzie pontonu. Kilka pamiątkowych fotek po których szczupaczek z powrotem wraca do wody. Koniec przyjemności. Czas na obowiązki. Trzeba zrobić wywiad co połowili zawodnicy. Wracamy. W drodze powrotnej do mostu w Wierzbicy nie ma nikogo z naszych. Są jednak inni wędkarze. Przepływając obok jednej z łodzi kątem oka widzę poruszenie. Spinning wygięty w pałąk i po krótkim dynamicznym holu na pokładzie łodzi ląduje ładny szczupak.
A prezes już łowi
Chyba nie jest źle, tak sobie myślę będąc coraz bardziej ciekawym jak wyniki u kołowych kompanów. Robimy rekonesans, który kończymy dopiero na ujściu Bugu. Z napotkanych zawodników tylko Łukasz Więcłaś ma jeszcze nie zgłoszonego wymiarowego okonka, który jak się okazało dał Mu ósme miejsce w pierwszej turze. Spływamy do przystani. Czas na podsumowanie wyników. Najlepszą taktykę w pierwszej turze przyjął Artur Ulaski, który zajął pierwsze miejsce łowiąc 58 centymetrowego szczupaka okraszonego okoniem. Na drugim miejscu uplasował się Robert Wiewióra z drugim i ostatnim szczupakiem tego dnia o długości 52,3 cm. Trzecie miejsce zajął Jarosław Zawiślak, który do sędziego głównego zgłosił dwa okonie, w tym jeden o długości 22 cm. Ogólnie w pierwszej turze tylko dwunastu zawodników złowiło wymiarowe ryby. Aż czternastu zawodników przyzerowało. Pozostało tylko poczekać na to co przyniesie druga tura.
Ach te okonki
i papiery
W między czasie Marek pokazuje nam fotkę ze swoim szczupakiem, oczywiście złowionym poza konkursem. Gdyby Marek brał udział w zawodach miałby wielką szansę na pudło.
Druga tura
I kolejne trzy godziny na wodzie rozpoczęte. Zawodnicy rozpłynęli się po Narwi, a my płyniemy w górę sprawdzić kolejny płytki szczupakowy blat. Tym razem znowu chyba nikt z zawodników nie popłynął w górę. Dopływamy do upatrzonego miejsca i zaczynamy łowienie. W ruch idą oczywiście krótkie jerkowe wędki. Nagle Tomek zauważył atak ryby na powierzchni. Natychmiast zmienia jerkówkę na klasyczny spinning uzbrojony w białą dużą gumę, komentując, że to Bolek, którego zaraz złowi. Rzut i kapitalne kopnięcie. Dynamiczny hol i na pokładzie o dziwo zamiast bolenia ląduje ponad dwukilowy leszcz zapięty prawidłowo za pysk. I niech ktoś mi powie, że leszcz to nie drapieżnik. Muszę powiedzieć, że to nie był przypadek, gdyż po tym pierwszym Tomkowym złowiliśmy jeszcze kilka ryb prawidłowo zapiętych (największy Lech ponad trójkę), a najsłowniejszym kolorem był żółty. Całe przedstawienie nie trwało dłużej jak trzydzieści minut i skończyło się tak samo szybko jak się zaczęło.
Lech na spinna
Pora wracać. Dobijamy do przystani. Inni też spływają. Wyniki w drugiej turze nie są zbyt imponujące. Tym razem pierwsze miejsce zajął Andrzej Dominik łowiąc cztery okonki. Na drugim miejscu uplasował się Michał Dąbrowski a na trzecim Grzegorz Górski. W drugiej turze tylko jedenastu zawodników złowiło rybę do miary, co oznacza, że czternastu wyzerowało. Los chciał, że ci zawodnicy, którzy w pierwszej turze mieli miarowe ryby, w drugiej turze wyzerowali i na odwrót. Ci, którzy w drugiej połowili w pierwszej mieli zera albo zostali daleko w tyle. Dlatego jak się okazało Mistrzem Koła PZW 17 Piaseczno w roku 2017 został Witold Szczęsny, który łowił równo zarówno w pierwszej (piąte miejsce) jak i w drugiej turze (szóste miejsce). Wicemistrzem został Grzegorz Górski, a stawkę zamknął Robert Ledziński.
Pamiątkowa fotka
Jedyna kobieta uplasowała się na niezłym piątym miejscu nie dając żadnych złudzeń i zostawiając w tyle dwudziestu jeden zawodników. Zwycięzcom gratulujemy serdecznie a wszystkim życzymy sukcesów w dalszych zawodach zaliczanych do GPX. Jest o co walczyć, gdyż sezon dopiero się zaczął.
Paweł
Pełne wyniki zawodów zamieszczone są: TUTAJ