Relacja z Towarzyskich Międzykołowych Zawodów Spławikowych - Kobiałka 17.09.2017
Właśnie wróciłem z międzykołowych zawodów spławikowych organizowanych przez Koło PZW 12 Konstancin – Jeziorna na Kanale Żerańskim w miejscowości Kobiałka. Cóż mogę powiedzieć. Chyba same superlatywy.
Ze względu na fakt iż nasze koło nie było organizatorem niniejszych zawodów pozwoliliśmy sobie na pewien komfort, który umożliwił nam perfidne, kosztem snu, spóźnienie się na odprawę. Piszę w liczbie mnogiej bo nasze koło oprócz zawodników reprezentowane było przez trójkę tzw. uczestników obserwatorów, czyli: mnie, Pawła i Bartka.
Niezła frekwencja - 29 zawodników
Oczywiście o siódmej rano gdy zadzwonił Paweł, że z Bartkiem dojeżdżają ja byłem jeszcze w łóżku, ale w ciągu dziesięciu minut zdążyłem się wyszykować, łącznie z zaparzeniem kawy i przygotowaniem prowiantu, który jak się okazało bardzo smakował moim towarzyszom. Po raz pierwszy pogoda była łaskawa. Pochmurno ciepło i bez deszczu – idealna dla zawodników pogoda do rozegrania zawodów spławikowych. W zawodach udział wzięło dwudziestu dziewięciu wędkarzy z trzech kół (jeśli się mylę proszę o korektę): koła PZW 12 Konstancin Jeziorna, koła PZW 10 Góra Kalwaria oraz koła PZW 17 Piaseczno. Z naszego koła wystartowało 6 zawodników i… kolega Artur Fołtyn w klasyfikacji generalnej zajął drugie miejsce. Arturowi niewiele zabrakło by zająć miejsce pierwsze. Artur WIELKI SZACUN ZA WALKĘ DO KOŃCA!!!
Artur i jego lechor na drugie miejsce
Generalnie dominowała drobna płotka, jednakże niektórym zawodnikom trafiły się nieco większe egzemplarze. Obserwując zawodników można wnioskować, że wszyscy nastawieni byli na płotkę łowioną w środku nurtu na tyczkę. I to chyba był błąd, bo płotka tak na prawdę nie brała – albo jej nie było. Moim czarnym koniem od początku tych zawodów był właśnie Artur co możecie łatwo oszacować po ilości zrobionych fotek.
Mieszaj chłopie mieszaj...............
W arsenale Artura w przeciwieństwie do innych zawodników znalazł się zarówno bat, tyczka jak i odległościówka, która mówiąc między nami, dała mu właśnie drugie miejsce. Właśnie na odległościówkę Artur wyholował pięknego leszcza. Mało zabrakło a mój czarny koń tych zawodów zdeklasował by pozostałych uczestników łowiąc drugiego leszcza podobnych rozmiarów. Jak widać Jego taktyka – „daleko od brzegu” a ściślej mówiąc "pod drugim brzegiem" okazała się nader skuteczna.
Stanowisko Artura
Reasumując – tym razem ryby w kanale albo nie było, albo nie brała. Na pewno nie było standartowo uklei, na którą jak sądzę nastawiła się większość zawodników, o czym mogą świadczyć wyniki zrobione głównie na drobnej płotce, okoniach i jazgarzach – średnio 1300 pkt.
Drobna płotka - takie rybki głównie łowiono podczas zawodów
Wyjątkiem jest zwycięzca zawodów – proszę mi wybaczyć nie pamiętam imienia i nazwiska kolegi z koła z Góry Kalwarii (oczywiście dokonam niezbędnej korekty), który na tej drobnicy zrobił wynik 3950 pkt., wyprzedzając kolegę Artura o ponad 1400 pkt., przy czym należy dodać, że był to zawodnik przed ostatni – czyli zamykający sektor.
Trafiały się również nieco większe okazy
Reasumując - jestem naprawdę miło zaskoczony organizacją zawodów. Namiot sędziowski, zaplecze socjalne i przygotowanie stanowisk wędkarskich nie pozostawia chyba nic do życzenia. Jedynym niuansem oczywiście niezależnym od organizatorów są śmiecie zostawiane nagminne nad brzegami naszych łowisk.
Koledzy wędkarze - trochę kultury...
Walające się w trawie opakowania po robakach wyglądają co najmniej „niesmacznie”. Koledzy po kiju SPRZĄTAJMY PO SOBIE!!!, gdyż niemiło jest wędkować w takim syfie.
ps. Więcej fotek oraz pełną listę z wynikami zawodów możecie znaleźć tutaj.
Paweł