Relacja z Towarzyskich Zawodów Spinningowych - Zegrze 02.09.2018

Właśnie wróciłem z ryb, a ściśle mówiąc z kołowych zawodów, które odbyły się na Zalewie Zegrzyńskim. Cóż mogę powiedzieć – TAK POWINNO BYĆ ZAWSZE.

 

Znowu pędzę samochodem z Konradem i jak zawsze jesteśmy spóźnieni. Niestety ani ja, ani Kondziu nie lubimy porannego zgiełku. Tym razem bez problemów meldujemy się na przystani koła nr 4 w Zegrzu. Łódka na nas czeka. Dzięki Andrzeju, że znowu mieliśmy na czym pływać i społecznie się udzielać. Poranek piękny, wręcz idealny. Ciepło, mam na myśli optymalną jak dla mnie temperaturę 22⁰C. Słońce przebija się zza chmur. Zapowiada się piękny wędkarski dzień. Z Konradem pakujemy się na łajbę. Pan przystaniowy nas trochę pogania byśmy się szybciej pakowali i wypływali z przystani, ale nam się raczej nie spieszy. Totalny luz, jaki powinni nabyć co niektórzy zawodnicy startujący w zawodach. Montujemy sprzęt. Konrad nawija nową plecionkę i żyłkę, a ja montuję silnik. Wypływamy z przystani. Szybki telefon do Andrzeja jakie ustalił granice sektora. Wszystko już wiemy. Płyniemy w górę Narwi jak większość zawodników. Powyżej mostu w Zegrzu spotykamy tylko Adama, który nie miał żadnej ryby do miary. Płyniemy do końca sektora. Cumujemy i łowimy. Trafiają się pojedyncze okonki. Wybija ósma. Czas by zobaczyć co się dziej u zawodników. Spływamy w dół Narwi. Napotykamy pierwsze trzy łódki, ale w między czasie dzwoni Andrzej. Jeden z uczestników poniżej mostu w Zegrzu złowił bolenia. Pędzimy, by go zmierzyć i wypuścić. Dopływamy do kolegi Andrzeja, który relacjonuje, że złowił bolka w pierwszym rzucie, gdy tylko ten zaczął ganiać drobnicę. Bolek miarowy 42,4 cm co na bobry początek dnia daje Andrzejowi 600 punktów.

                      

                                                                  Wymiarowy Bolek Andrzeja

Wracamy z powrotem powyżej mostu, by zobaczyć co dzieje się u pozostałych. W zasięgu wzroku są trzy łódki. Na jednej Małgosia z Włodkiem, na drugiej Paweł z Grzegorzem, a na trzeciej Beny z Komarem czyli Marcin z Jarkiem. Wszyscy łowią. Patrzymy z Konradem na siebie i jednoznacznie decydujemy się dać im jeszcze połowić i skorzystać z sytuacji. Cumujemy i łowimy. Trafiają się pojedyncze ledwo wymiarowe okonie. W końcu brania ustają. Podpływamy do Małgosi i Włodka, którzy są najbliżej. Mierzymy okonie. Małgosia ma cztery sztuki, z których największy ma 22,4 cm. Włodek niestety ustępuje pola żonie, bo do miary ma tylko dwie sztuki. Płyniemy do Grześka i Pawła. Szok chłopaki połowili. Paweł ma pięć sztuk, z których największy mierzy 30,6 cm.

                      

                                                                                  To już kawał okonia

Grzesio ma również pięć sztuk, z których największy mierzy 36cm. Robimy kilka fotek i płyniemy dalej do Benego i Komara. Ale Jarek jak w amoku łowi okonia za okoniem. Odpływamy i cumujemy opodal. Niech chłopaki się wyłowią, a na mierzenie przyjdzie czas. W między czasie przypływa Andrzej z Adamem. Chłopaki maja niezbyt szczęśliwe miny. Andrzej zeruje a Adam ma jednego okonia do miary. Wymieniamy się spostrzeżeniami. Kawa z termosu jak widać jest pyszna. Bez kawy nie ma rozmowy. Dobrze, że mam duży termos.

                      

                                                                                          Fan kawy....

Koniec tej sielanki. Płyniemy w dół Narwi. Poniżej mostu spotykamy Kazia z żoną. To nowy członek naszego koła, który jak widać aktywnie zaczął uczestniczyć w życiu naszej społeczności od samego początku. Niestety początki nie są łatwe. Kaziu pomimo wsparcia żony zeruje. Płyniemy w dół do zapory. Napotykamy Roberta ze Sławkiem mają po dwa miarowe okonie. Poniżej został nam jeszcze Zenek, który jak dowiedziałem się przez telefon ma 4 miarowe okonie. Za to kompan Zenka złowił na troka pięknego 62 centymetrowego leszcza.

                      

                                                           Lechor holowany na troka narobił sporo zamieszania

Zostawiamy chłopaków i płyniemy z powrotem powyżej mostu. Mierzymy ryby napotkanym zawodnikom a w przelocie między łódkami odwiedzamy znajome mi miejscówki. Przeważa drobny okoń. W końcu wybija czternasta. Koniec zawodów, czas wracać do przystani. Większość uczestników już spłynęła. Rozpoczyna się nerwówka, kto, ile, na co… Asa z rękawa wyciąga Zenek, który do miary zgłosił szczupaka o długości 56,1 cm.

                      

                                                                    Zenek ze szczupakiem na pudło

Szczupak oczywiście jak i wszystkie złowione podczas zawodów ryby trafił powrotem do wody. Pora na małe co nieco. Włodek z Małgosią rozpalają grilla, a Andrzej sumuje punkty. Już wszystko wiadomo. Pierwsze miejsce zajął Zenek z łączną liczbą 1470 pkt., na drugim miejscu uplasował się Paweł Jankowski (1300 pkt.), a trzecie miejsce zajął Adam Słowik z łączną liczbą 1090 pkt.

                      

                                                                     Najlepsi wśród najlepszych

Cóż więcej pozostało, jedynie rozdanie dyplomów i nagród, pamiątkowa fotka i oczywiście wymiana doświadczeń podczas degustacji pysznej grillowanej kiełbaski. Cóż począć pora wracać do Piaseczna, by uniknąć popołudniowych korków. Niebawem i tak się spotkamy na kolejnych zawodach, oby tylko pogoda dopisała. Szczegółowe wyniki znajdują się (tutaj).

Galeria ze zdjęciami (tutaj).

 

Paweł