Temat moż(rz)e

„Kwiecień plecień poprzeplata trochę zimy, trochę lata”. To stare ludowe przysłowie sprawdza się i w tym roku. Po pięknym, ciepłym początku miesiąca przyszło ochłodzenie i jesienne szarugi. No - w końcu kwiecień, dla większości wędkarskiej braci martwy wędkarski sezon.

W kwietniu zgodnie z cytowanym przysłowiem z rybami jest podobnie - to znaczy nijak. Może jak pogoda i rybom humor dopisze to warto się wybrać z lekką wędką nad Jeziorkę w poszukiwaniu wiosennego jazia lub spróbować karpiowej zasiadki na Amo, co niektórzy posiadający wysoki poziom samozaparcia i silną wolę czynią ( pozdrawiam kolegę Sławka). Może warto pozostać w ciepłych kapciach w domu przed telewizorem, a może warto spakować wędkarski majdan, zadzwonić do kumpla lub kumpli dwóch, wsiąść w samochód i w miłym towarzystwie pojechać nad morze. Może tam dorsze czekają? O ile oczywiście jak to w kwietniu pogoda pozwoli wypłynąć. A z tym bywa różnie o czym przekonałem się na własnej skórze dwa tygodnie temu.

Wszystko zapowiadało się nieźle. Kuter w Ustce zaklepany już w styczniu. Dwudziestoosobowa łódzko – siedlecko-piaseczyńska ekipa zwarta i gotowa. Pogoda super – ciepło, bezchmurne niebo, zero wiatru. Morze gładkie jak stół. Od tygodnia siedzę i przynajmniej trzy razy dziennie sprawdzam prognozy. No właśnie prognozy dobre, rzekłbym bardzo dobre ale…ale do piątku! W sobotę (nasz zaplanowany rejs dorszowy) zmiana frontów – jednodniowe załamanie pogody i od niedzieli znowu super pogoda. Ale kto wierzy w tygodniową prognozę pogody. Chyba nikt. Pożyjemy zobaczymy. W środę pogoda nadal super, tak samo jak prognoza na sobotę – nadal fatalna. W taką prognozę nikt raczej nie wierzy – jednodniowe załamanie pogody? Synoptyk musi się mylić. Dzwonię do kolegi Czarka. Pytam się czy widział prognozy. W słuchawce słyszę, że wyjazd aktualny, zresztą grupa siedlecka jedzie już w czwartek. Ok. Bojowo nastawiony pakuję swój wędkarski mandżur. Jeszcze krótka objazdówka po sklepach wędkarskich w poszukiwaniu tego jedynego, brakującego, najłowniejszego pilkera i… Piątek, dziewiąta rano już mamy wsiadać do samochodu i wyżeżdzać - dzwoni Czarek. Wyjazd odwołany!!! Niestety jednodniowe, prognozowane od tygodnia załamanie pogody na Bałtyku stało się faktem. Tym razem nie popłyniemy. Szkoda. Ale właśnie w kwietniu tak jest – „trochę zimy, trochę lata”.

Cóż zatem pozostało. Zarezerwowałem kolejny termin wyjazdu na morze (to już następny weekend), a prognozy znowu nieciekawe i chyba nic z tego nie wyjdzie. Cóż będę próbować dalej. Może pogoda w końcu będzie łaskawa. A na razie pozostają mi tylko ciepłe kapcie i telewizor, albo spróbować naśladować Sławka i zapuścić się Jeziorkowe jazie. Może one będą bardziej łaskawe do współpracy niż pogoda i morze.

Paweł   

ps. Wszystkich chętnych, którzy chcieli by dołączyć do nieformalnej grupy miłośników wędkarstwa morskiego "Dorsz Fishing Team" i w miłej koleżeńskiej wyjeżdżać na morskie połowy z kutra zapraszam serdecznie.