Z tęsknoty za morzem

Koniec sierpnia równoznaczny jest z końcem lata. Małymi kroczkami zbliża się jesień. Każdy normalny człowiek pomału zaczyna myśleć o coraz krótszym dniu, dłuższych nocach i tak znamiennych dla polskiej jesieni szarugach. Nic tylko złapać doła. W moim przypadku koniec lata wiąże się z coraz to częstszymi telefonami od kolegów po kiju z jednym zasadniczym pytaniem: "Paweł kiedy jedziemy na dorsza".

 

Koniec lata i początek jesieni od kilku sezonów dla mnie jak i kilku moich znajomych oznacza rzeczywiści początek sezonu dorszowego trwającego tak naprawdę do końca marca. Z tego też względu, w moim przypadku początek jesieni objawia się odmiennie niż u normalnych ludzi nie jesienną deprechą, lecz tęsknotą za morzem, a w rezultacie coraz częstszym oglądaniem filmików z dorszowych wojaży, na co moja żona patrząca z politowaniem mówi: „ No jedź już na te dorsze”.

                    

                                                      Jako przyłów często trafia się diabeł morski

 

Koniec wakacji to dla mnie okres intensywnego kompletowania jak zawsze brakującego sprzętu by być w pełni gotowym na pierwszy dorszowy wyjazd. Z doświadczenia wiem, że wielu wędkarzy chciało by skosztować morskiej przygody, jednakże koszty, które się wiążą z dorszową wyprawką na pierwszy rzut oka wydają się być duże. Wcale tak nie jest o czym postaram się Was w tym artykule przekonać.

Gdzie pojechać i z kim płynąć

To najważniejsze i podstawowe pytanie. Na pierwszy dorszowy rejs warto jechać z kimś, kto już był. Wówczas można liczyć na rejs sprawdzoną jednostką, co przy odrobinie szczęścia daje szansę połowić, z czym ostatnio bywa różnie. Ponadto można podpatrzyć u kolegi po kiju technikę łowienia, co również przełoży się z pewnością na uzyskane przez nowicjusza wyniki. Jeżeli sami chcecie zasmakować wyprawy na morze, to na pierwszy rejs proponuję wybrać raczej płytkie łowisko – góra do 40 metrów głębokości (Ustka, Łeba, Darłowo) niż łowiska głębsze (do 80 metrów) np.: Władysławowo. Gwarantuję

                    

                                                  Hol takiego dorszyka z 40 metrów to nielada gratka

 

Wam, że podczas pierwszego rejsu holowanie nawet niewielkiego dorsza z 40 metrów wymaga nie lada krzepy, o czym co poniektórzy nowicjusze już się przekonali. Jednostkę można sprawdzić ja jednym z kilku dostępnych w sieci portali wędkarskich. Podpowiem, że jednostka powinna mieć dużą mesę i dostępne koje, gdyż w przypadku choroby morskiej, przed którą można próbować zabezpieczyć się aviomarinem, jedynym słusznym lekarstwem, gdyby farmaceutyki nie pomogły jest położenie się na plecach. Kolejną ważnym pytaniem jest długość rejsu. Na pierwszy raz polecam rejs nie dłuższy niż 10 godzinny. Jak załapiecie morskiego bakcyla można oczywiście pływać na rejsy dłuższe. Najdłuższy na jakim byłem to rejs 17 godzinny z niezłym sztormem w drodze powrotnej i muszę się przyznać, że przez chwilę miałem dosyć morza.

Sprzęt...

Najdroższym elementem morskiego wędkowania wydaje się być sprzęt. Nic bardziej mylnego. Większość niezbędnego sprzętu każdy z Was pewnie ma w domu. Na pierwszy wyjazd wędka wcale nie musi być stricte dorszowa. Z powodzeniem można łowić na kij sumowy lub jakąś gruntówkę. Ważne jest by kij nie był dłuższy niż 3,5 metra i miał ciężar wyrzutowy 150 -200 gramów. Do kija montujemy gruntowy lub sumowy kołowrotek z nawiniętą plecionką nie grubszą niż 0,15mm. Na płytszych łowiskach wystarczy nam 130 -150 metrów plecionki, na głębszych takich jak Władysławowo należy zaopatrzyć się w nawój około 200 metrów.

                    

                                                               Szklany sumowy spinner na pierwszy raz wystarczy

 

Ważne jest aby plecionka była w kolorze fluo lub jakimś jaskrawym , co ułatwia obserwację miejsce wejścia plecionki do wody. Po skończonym łowieniu należy pamiętać aby umyć kołowrotek i wędkę pod bieżącą wodą by pozbyć się morskiej soli. Co do przynęt, to podstawową przynętą są pilkery. Nie potrzeba w cale dużo. Na pierwszy raz wystarczą dwa sprawdzone modele: tubis i bora w gramaturach 120, 150 i 180 gram.

                    

                                                       Taki zestaw pilkerów wystarczy na pierwszy raz

 

Kolor wedle uznania. Ja preferuję niebieski i miodowy. Dodatkową zgodną z RAPW przynętą jest tzw. przywieszka czyli 4-7 centymetrowa gumka (twister, ripper) uzbrojona na lekkiej 3-7 gramowej główce. O konstrukcji i montażu całego zestawu napiszę następnym razem.

                    

                                                            Klasyczny zestaw gum na przywieszki

 

Odnośnie sprzętu to tyle. Kolejną ważnym elementem są…

Ciuchy

Na jesienne i zimowe wędkowanie najlepiej wyposażyć się w kombinezon wypornościowy czyli taki, w który zakładamy wybierając się zimą na lód. Pod spód wedle uznania - ja zakładam termo aktywną bieliznę i dresy. Nie należy zapomnieć o czapce. Ważnym elementem zapewniającym ciepło są rękawiczki oraz buty. Z doświadczenia powiem, że na tych elementach nie należy oszczędzać. Rękawiczki jak i buty powinny być odporne na wilgoć. Należy pamiętać, że na pełnym morzu nawet jak nie pada, to po pokładzie kutra zawsze się leje woda, a rękawiczkę bardzo łatwo jest zamoczyć.

                    

                                                        Ciepły kombinezon i dublet - pełnia szczęścia

 

Jak widać na pierwszą dorszową wyprawę nie potrzeba inwestować strasznych pieniędzy, gdyż większość sprzętu każdy z Was już posiada, a jeśli nie, wędkę z kołowrotkiem za kilkadziesiąt złotych można wypożyczyć na każdym kutrze. Ponadto nadarza się świetna okazja by spróbować morskiej przygody, którą każdy wędkarz przynajmniej raz w życiu powinien przeżyć. Zbliżają się morskie mistrzostwa naszego koła, które odbędą się 21-22.10.2017 we Władysławowie (zapisy w sklepie wędkarskim Murena). Orion to wygodna jednostka. Oprócz świetnego, weekendowego - jeśli pogoda pozwoli a z tym bywa różnie wyjazdu w sympatycznym gronie członków naszego koła będzie można podpatrzyć najlepszych min. kolegę Grzesia (3 miejsce w Morskich Mistrzostwach OM), Filipa, Wieśka i wielu innych. Koledzy na pewno z chęcią podzielą się swoją wiedzą i doświadczeniem oraz udzielą praktycznych wskazówek.

 

                   

                                           Mniejsze jednostki są szybsze, za to duży kuter wygodniejszy

 

Do kompletu na pierwszy rejs należy zabrać jeszcze dobry humor, gdyż panująca na kutrze atmosfera jest zawsze miła. Zazwyczaj, pomimo faktu, że większość wędkarzy widzi się pierwszy raz, to wszyscy są na „TY”. To sprawia niesamowicie koleżeńską i sympatyczną atmosferę, a czasami na takim rejsie zawiązują się nowe znajomości i przyjaźnie co mogę potwierdzić z autopsji.

 

 

Paweł