Ciepłe kapcie czy Jeziorka?

Pogoda i tym razem spłatała figla nie tylko mi. Znowu zaplanowany wyjazd na dorsza nie doszedł do skutku. Kiedy piszę ten tekst (a powinienem być na kutrze) na Bałtyku jest sztorm w porywach do 9 w skali B. Kwiecień wędkarski przednówek – dla spinningisty z pozoru nieciekawy okres sezonu. Zostały mi zatem do wyboru: ciepłe kapcie i telewizor albo wybrać się śladami moich kołowych kolegów nad Jeziorkę w poszukiwaniu kwietniowych: jazi, kleni i okoni.

Wiadomo co wybrałem. Temat Jeziorka. Dodatkowo motywowała mnie fotka, którą dostałem w zeszłą niedzielę, na której uwieczniony był fajny, trzydziestoczterocentymetrowy klenik oczywiście z Jeziorki złowiony przez Daniela. Nie zastanawiając się dłużej wykonałem telefon do kilku kumpli po kiju min. do Daniela z propozycją piątkowego wypadu nad Jeziorkę. Niestety, wszyscy zapracowani. Ostatnia deska ratunku - dzwonię do Janusza. I nareszcie słyszę długo oczekiwane: „nie ma problemu, jedziemy”.Jedziemy we trzech. Janusz zabrał ze sobą Kubę, z zamiłowania pasjonata przyrody i fotografa. My będziemy łowić a Kuba będzie fotografował, oczywiście nie nas a Jeziorkową przyrodę. Jak się w praktyce okazało Jego targetem docelowym były kaczuszki.

                   

                                                                         Klenik Daniela

Nie mam farta do pogody. Tym razem znowu pogodowa kiszka. Prognozowana słoneczna, co prawda wietrzna piątkowa pogoda nie miała nic wspólnego z realnymi warunkami pogodowymi. Zimny, porywisty wiatr połączony z dość grubą warstwą chmur, z których od czasu do czasu siąpiło nie zapewniał zbyt komfortowych warunków do wędkowania. Ale co tam, raz kozie śmierć. Jedziemy. Nad wodą meldujemy się około południa. Rozkładamy sprzęt i do dzieła.

Jeziorkowy, kleniowo – jaziowy zestaw

Na temat jaziowo – kleniowego spinningowego sprzętu napisano już zarówno wiele artykułów w prasie fachowej jak i książek. Uważam, że każdy powinien używać sprzętu, który mu leży w ręku. Jedyne co mogę zasugerować, to długość wędki. Niestety w przypadku Jeziorki należy zachować kompromis między długością wędki a wygodą łowienia. Jeziorka jest wąską rzeczką więc rozsądnym byłoby używać krótkiego kija 2.10-2.40 m. Brodzenie jest raczej niemożliwe, a czasami tak krótkim kijem ciężko jest poprowadzić woblerka wzdłuż zalanego ziela. Z tego też względu w takich przypadkach kosztem wygody wędkowania używam dość długich trzymetrowych wędzisk, a czasami przy wyższym stanie wody sięgam po odległościówkę. Nad grubością żyłki raczej też nie ma co deliberować. Uważam, że modny w ostatnich latach trend delikatnego łowienia w przypadku Jeziorki należy schować do kieszeni. Jeziorka to specyficzne łowisko z licznymi, krótkimi rynienkami, dołkami, podmytymi burtami i powalonymi drzewami. Czasami zacinając rybę z dołka pod zwaliskiem należy ją wyholować na krótkim dyszlu. Dlatego osobiście najczęściej używam miękkiego trzystupiętnastocentymetrowego kija z kołowrotkiem o stałej szpuli z nawiniętą dobrej klasy osiemnastką. Oczywiście z grubością żyłki można zejść w dół, ale szkoda byłoby urwać klonka czy jazia i pozostawić mu pamiątkę ze spotkania w pysku w postaci woblerka, a tak propagowana w mediach finezja przy żyłce piętnastce czy osiemnastce jest prawie taka sama.

                   

                                                                           Przegląd przynęt

U mnie w pudełkach same woble w wersji mikro i mini. U Janusza oprócz woblerków w tych samych rozmiarach obrotówki w rozmiarze 0, 1 i 2.

Zaczynamy

Ja i Janusz nietypowo idąc w górę zaczynamy obławiać co bardziej ciekawsze i obiecujące miejscówki. Kuba trzymając w rękach lustrzankę szuka „obiektów”, które chciałby uwiecznić. Niestety u mnie i Janusza ciągle pusto, pomimo tego, że miejscówki jakie obławiamy wyglądają wręcz podręcznikowo. W przeciwieństwie do nas Kuba ma większe szczęście. Od razu znajduje ciekawe do fotografowania „obiekty”. Kaczki dopisują. Pełno ich na wodzie i w powietrzu. Kuba z lustrzanki mierzy do „swoich” kaczek niczym z dubeltówki. Dobrze, że nie z prawdziwej. Pasjonat jakich mało. W duchu mam nadzieję, że podzieli się zrobionymi przez siebie fotkami, których nie omieszkam wrzucić na stronę. U nas niestety nadal bryndza. Pocieszający jest fakt, że nie tylko u nas.

                   

                                                                         Pusta bankówka

Po drodze mijamy dwóch wędkarzy. Łowią na spławik. Efekty mają identyczne do naszych. Czyli zerko. Wieje coraz mocniej, zaczyna siąpić deszcz i robi się naprawdę nieprzyjemnie. Patrzymy wymownie na siebie i czytamy sobie w myślach – chyba z tego dzisiaj nic nie będzie. Jednogłośnie podejmujemy decyzję – na dzisiaj kończymy. Składamy sprzęt i schodząc w dół rzeki jeszcze raz przyglądamy się i komentujemy bankowe kleniowo – jaziowe miejscówki, w których dzisiaj było pusto. Wiadomo wszystkiemu jak zawsze jest winna pogoda, która po raz kolejny spłatała nam figla. Cóż, może następnym razem będzie lepiej. Za tydzień pierwszy maj nadal powszechnie uważany wśród wędkarzy za oficjalny początek spinningowego sezonu.

 

Paweł