Marek - wędkarz, prezes, działacz, kumpel...

Byłem wtedy jeszcze nastoletnim szczeniakiem, nie pamiętam dokładnie czy miałem skończone osiemnaście lat czy nie, ale pamiętam dobrze ten dzień, kiedy to wracając ze szkoły potocznie zwanej „Wiaduktem”, na budynku, a ściślej mówiąc w witrynie, w której do niedawna było logo fotografa pojawił się wędkarski asortyment. Cóż mogłem zrobić innego jak nie obrócić się na pięcie i wejść do środka. Za ladą stał dobrze zbudowany facet z wąsikiem lekko łysawy, który przyjaznym głosem zapytał: „co potrzeba?”. Tak poznałem Marka, który wtedy nie był jeszcze prezesem naszego koła (klik).